+48 22 392 60 19   |   ltm@luxurytravel.pl   |
specjalista turystyki luksusowej

Tygrysy Azji

Opublikowano: Katalog Luxury Travel Lato 2014

Autor: Marek Mazur

Tygrysy Azji

Artykul_Azja_Rzezby2

Azja to prawdziwy worek rozmaitości, kolorów, smaków i kultur. Bardzo szybki wzrost gospodarczy, idący za tym dynamiczny rozwój turystyki, a także bogacenie się części ludności, sprawiają, że żaden inny kontynent nie zmienia swego oblicza w takim oszałamiającym tempie. Turystyka jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki wielu krajów tej części świata. Przoduje w niej Tajlandia, ale pozostałe „tygrysy” tylko czekają, by przejąć palmę pierwszeństwa. Jednym z takich, bardzo dynamicznych i ogromnie interesujących dla turysty miejsc jest Malezja. Wrażeniami z podróży do obu tych krajów chciałbym się z Wami podzielić.

Zacznę od Malezji. To kraj przedzielony Morzem Południowochińskim, z ciekawą, niezwykłą wręcz historią, przepiękną naturą, wspaniałymi plażami. Coraz częściej też pięknymi i luksusowymi hotelami. Wiele linii lotniczych oferuje loty do Kuala Lumpur. Ceny nie są wygórowane, a w zamian otrzymujemy klucz do bram fascynującego raju dla podróżnych. Kiedy już wylądujemy na nowoczesnym lotnisku w stolicy, przywita nas typowy dla tej części świata, ciepły klimat. O ile nie podróżujemy w porach deszczowych, stosunkowo łatwo i szybko można się do panujących warunków zaadaptować.

ZDJ 2 - Nocna Panorama kuala-lumpur

Kuala Lumpur to idealny przykład niemal w wybuchowym tempie rozwijającej się aglomeracji. Jeden z najdynamiczniejszych „azjatyckich tygrysów” pręży muskuły, pokazując swoją siłę na każdym kroku. Przechadzając się ulicami tego miasta, nie sposób wyjść z podziwu. Ogromny rozmach, masy ludzi w sunących ulicami autach, bardzo często luksusowych marek. W biznesowych dzielnicach panowie spieszący do biur w idealnie skrojonych, szytych na miarę garniturach. To jest Malezja, to jest Kuala Lumpur – już nie mały i naiwny kociak, ale pełnokrwisty, dorosły tygrys. Wyścigi Formuły 1, Moto Grand Prix, Petronas Towers, pokazy mody największych dyktatorów, spektakularne wydarzenia kulturalne, całe spektrum wielomilionowych inwestycji w przemyślany sposób tworzą jednoznaczny i silny przekaz do reszty świata – to my i nasz kraj! Jesteśmy silni, ambitni, nowocześni. I to nie jest przypadek ani szczęśliwy zbieg okoliczności, lecz świadoma, skutecznie realizowana strategia. Jednak Kuala Lumpur to nie tylko wrzące, niczym rozgrzany kocioł, nowoczesne centra biznesowe i handlowe. To także piękne zabytkowe miejsca, parki i aleje. Przebogata kultura, która nie poddaje się nowoczesności. Na szczęście odnaleziono równowagę między nowym a starym, między rozwojem i pamięcią.

Zatrzymałem się w luksusowym hotelu Shangri La, w centrum miasta. Ten wysoki, nowoczesny budynek oferuje komfortowe pokoje i apartamenty, część z fascynującym widokiem na Petronas Towers. Szczególnie po zmroku, gdy rozsuniemy szczelne zasłony, ukazuje się naszym oczom prawdziwy kolorowy spektakl – centrum ze strzelistymi, połyskującymi srebrem, bliźniaczymi wieżami Petronas.

Artykul_Azja_Shangri La_Luala_Lumpur

Bardzo chciałem mieć taki widok i wcześniej zaznaczyłem to w rezerwacji. Nie zawiodłem się. Fantastyczna panorama za ogromnym oknem to zawsze dodatkowy atut oraz niezapomniana atrakcja. Hotel, który znajduje się w centrum metropolii, w nowoczesnym wieżowcu, może budzić podziw. Jest bardzo elegancki, ma przestronne, ale przytulne i ładne lobby. Obsługa typowa dla Azji, przemiła i zawsze gotowa do pomocy. Wszyscy uśmiechnięci i życzliwie nastawieni do obcokrajowców. Restauracje raczą gości smakowitymi potrawami. Jest też mały park ze stawem, w którym pluskają kolorowe rybki. Jednym słowem hotel, który daje więcej, niż możemy się spodziewać. Na osobną, dość obszerną wzmiankę zasługuje natomiast śniadanie. To doprawdy majstersztyk! Podróżuję bardzo dużo, w sumie spędzam większość życia na podróżach, i wiem, że w niewielu hotelach oferowane są tak wspaniałe śniadania. Oczywiście, można się zachwycać porankami w luksusowych włoskich hotelach, kiedy jesteśmy rozpieszczani smakiem i aromatem kawy z dość mocno wyważonym i ograniczonym, choć smakowitym menu. W Shangri La natomiast wybór jest przeogromny i wszystko wręcz nienaturalnie smaczne. W innych miejscach zdarzało mi się przesypiać porę śniadaniową, tutaj nastawiałem budzik. Prawdziwy spektakl! Do tego przy wyjściu bardzo sympatyczny akcent, a mianowicie stanowisko z kawą i herbatą oraz kubeczkami do zabrania, na drogę. Kiedy po udanym i obfitym posiłku zamierzamy udać się na spacer, dobra kawa czy herbata stanowi doskonałe towarzystwo. Sprawdzałem każdego dnia i doceniam ten drobny, aczkolwiek bardzo istotny element. Zresztą nie tylko dlatego przez te kilka dni pobytu w Shangri La miałem poczucie, że wszystko jest tam podporządkowane wyłącznie komfortowi gości. Świadczy o tym cała masa drobiazgów. Nie zawsze rzucają się od razu w oczy, ale w razie potrzeby je dostrzegamy i z przyjemnością z nich korzystamy.

Artykul_Azja_Batu_Caves

Będąc w Kuala Lumpur, na pewno nie warto zdawać się wyłącznie na tzw. nos podróżnika. Zaufajcie swojemu organizatorowi i skorzystajcie z bogatej oferty prywatnych wycieczek. Tylko w ten sposób zajrzycie dokładnie tygrysowi w oczy. W innym przypadku wielu bardzo ciekawych i oryginalnych miejsc po prostu nie poznacie. A to ogromna szkoda, wszak wycieczka w tak odległe rejony świata nie zdarza się każdego dnia. To miasto oraz jego okolice mają bardzo dużo do zaoferowania. Samodzielnie możecie zwiedzić Petronas Towers, leniwie przechadzać się ulicami w centrum miasta, podejść pod Menara Tower lub odwiedzić hałaśliwe Chinatown, pełne straganów z przenośnymi „butikami” LV, Hermesa czy Gucci, stoiskami z „Oryginal Mister” Rolex, Patek Philippe i innymi. O zgrozo! Prawo do ochrony marki, własność intelektualna to pojęcia tu obce. W końcu to Chinatown i tutaj podrabiane jest niemal wszystko… Ta kolorowa i gwarna dzielnica traci już swój urok, zamieniając się w jeden wielki bazar z podrabianymi towarami. Na szczęście niezmiennie można tam dobrze zjeść. Zatem przynajmniej kulinarnie made in China rulez!

Po otrzymaniu szczegółowych wskazówek od hotelowego konsjerża, tudzież korzystając z hotelowej texi (tak nazywa się taksówka w Malezji), traficie też bez trudu do Kuala Lumpur Convention Centre, skrywającego w swoim wnętrzu m.in. jedno z największych akwariów na świecie. Jednak jeśli interesuje Was nieco więcej, skorzystajcie z doświadczonego i, co ważne, wcześniej poleconego przewodnika współpracującego z Luxury Travel. Odkryjecie legendy, historię i prawdziwe oblicze Little India, Central Market, niezwykły i bardzo autentyczny Chow Kit Wet Market. Z całą pewnością udacie się też poza Kuala Lumpur, do magicznego miejsca pielgrzymek – Batu Caves. To zespół jaskiń z malowidłami i posągami bożków hindu. Na pewno warta obejrzenia jest także najstarsza świątynia w południowo-wschodniej Azji – Thean Hou. Tylko koniecznie trzeba zwiedzać z wykwalifikowanym przewodnikiem.

Artykul_Azja_Casa_del_Rio_Bar_Rio

Muszę szczerze przyznać, że nie planowałem zbyt długiego pobytu w Kuala Lumpur, gdyż nie należę do fascynatów nowoczesnych metropolii. Szybko jednak zrewidowałem oczekiwania i przedłużyłem o dwa dni przygodę z tym miastem. Jest oczywiście jeszcze jedna rzecz, której nie sposób – ba, nie powinno się nawet – pominąć: związane z Azją nierozłącznie masaże. Salonów służących relaksowi są tam tysiące. Przed lunchem czas na masaż odprężający ciała, po długim spacerze – uzdrawiający masaż stóp, połączony z miłym peelingiem. Jednocześnie dwie urocze panie masują moje spracowane dłonie, trzecia zaś – zmęczone stopy. I tak każdego dnia, dlaczego nie? Jest przyjemnie, radośnie i… tanio. Mieszkańcy Malezji są bardzo przyjaźnie nastawieni i optymistyczni. Być może trudno w to uwierzyć, ale czas spędzany na masażach urozmaicały nam zawsze miłe pogawędki. Nieważne, że znajomość angielskiego czasami szwankowała. Zawsze było wesoło i radośnie, a o to przecież także chodzi na urlopie. Nocne życie Kuala Lumpur także zaskakuje pozytywnie. Spory wybór barów, dyskotek i restauracji, nie sposób się nudzić.

W piątym dniu rozpusty w Kuala Lumpur, po śniadaniu, pod hotel Shangri La podjechał nowy Mercedes E class. Tak zaczynał się następny etap mojej podróży. Jeszcze jedno, byłbym zapomniał. Po drodze odwiedziliśmy zaprzyjaźnionego krawca, który w trzy dni uszył mi fantastyczny garnitur. Co prawda ceny nieco wyższe niż np. w Bangkoku, ale ciągle to okazja, więc koniecznie należy skorzystać. Następnie udaliśmy się w podróż do miejscowości o dźwięcznej nazwie Malakka. Brzmi jak nazwa kaszki dla niemowląt lub nawozu do roślin. Tymczasem to zabytkowe, kolorowe miasto, port handlowy położony nad cieśniną Malakka, stolica stanu o tej samej nazwie. Niegdyś odgrywało bardzo ważną rolę w historii i rozwoju kraju. W 2008 roku zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Spędziłem w nim dwa ciekawe, obfitujące we wrażenia, dni. Gościłem w uroczym, komfortowym i ślicznie położonym hotelu, o hiszpańsko brzmiącej nazwie – Casa Del Rio, czyli dom nad rzeką. Ten malowniczo przytulony do rzeki Sungai Melaka, pięciogwiazdkowy, nowy hotel, o architekturze kolonialnej, stanowi wymarzony punkt wypadowy do zwiedzania okolic.

Artykul_Azja_rejs

Po krótkim spacerze z hotelu dojdziemy do gwarnego i kolorowego centrum. Niezliczone galerie sztuki – to przykuło moją uwagę. Przedmioty autentyczne, setki masek azjatyckich bożków, przepiękne rękodzieło. Oczywiście od razu zanurzyłem się w tym bogactwie, niczym poszukiwacz kosztowności w jaskini pełnej skarbów, i odnalazłem wiele unikatowych przedmiotów. Miałem sporo szczęścia, trafiając na właścicielkę jednej z galerii. Ta urocza starsza pani zaskakiwała mnie co chwila swoją niezwykłą wiedzą na temat zgromadzonych eksponatów, niejako na dowód pokazując opisy z książek. Zakupy upłynęły w świetnej atmosferze i bardzo się udały. Odstawiwszy torby pełne skarbów do hotelu, wyruszyłem na odkrywanie miasta. Większość atrakcji turystycznych Malakki koncentruje się w samym centrum bądź w okolicach. Główna część starego miasta, zwana Jonker Walk, obfituje w bary, wspomniane galerie sztuki oraz sklepiki z rękodziełem i tekstyliami. Jej część stanowi także tradycyjne Peranakan Chinatown, z ciekawą architekturą, mnóstwem kolorowych kramików i restauracyjek.

Następnego dnia wybrałem się na rejs po rzece. Promy odbijają z przystani usytuowanej przy nabrzeżu Casa Del Rio i tam też kończą rejsy. Bilety z przyjemnością zorganizuje hotelowy konsjerż. Wycieczka jest bardzo ciekawa. Z pokładu statku wycieczkowego można podziwiać panoramę miasta, ciekawą zabudowę oraz codzienne życie mieszkańców. Rejs nie trwa zbyt długo, o ile pamiętam nieco ponad godzinę, ale bardzo go polecam. Koniecznie należy także odwiedzić Famosa Fort i St Paul Hill, które należą do głównych atrakcji turystycznych położonych w Bandar Hilir, starej części miasta. Wart zwiedzania jest także Malakka Meczet. Prywatną łodzią bądź promem można dotrzeć w ciekawe miejsca – na położone w niewielkiej odległości malownicze wysepki, np. Pulau Upeh, którą widać z plaży Klebang w Malakka, lub Pulau Besar. Malakka warta jest odwiedzenia, a optymalnym czasem tam spędzonym wydaje się okres dwóch nocy i trzech dni. I w tym przypadku warto skorzystać z usług wykwalifikowanego przewodnika na całodniowej prywatnej wycieczce. Nie ma ich niestety zbyt wielu, dlatego też koniecznie zadbajcie wcześniej o rezerwację. Naprawdę warto.

Artykul_Azja_Mandarin_ Oriental_Bangkok_02

Trzeciego dnia moja wizyta w Casa Del Rio dobiegła końca Po smacznym śniadaniu, w towarzystwie prywatnego kierowcy udałem się w drogę powrotną, na lotnisko w Kuala Lumpur. To był ostatni etap tej, jak teraz wiem, zbyt krótkiej podróży po Malezji. Kraj to zaiste ciekawy, pełen kolorów, gdzie nowoczesność miesza się z historią. Zaciekawił mnie na tyle, że z pewnością jeszcze kiedyś tam wrócę. Tymczasem spieszymy się z moim kierowcą, by zdążyć na samolot. Moim kolejnym przystankiem azjatyckiej przygody jest szalony Bangkok.

Lotnisko stolicy Tajlandii jest dość dobrze skomunikowane. Drogi transferowe, jak na jego rozmiary oraz liczbę lotów, które przyjmuje, stosunkowo krótkie. Niestety, trafiłem na kumulację przylotów i kolejka do odprawy paszportowej wiła się niczym wąż. Teraz wiem, że najlepiej wcześniej zarezerwować szybką odprawę fast track. To ułatwia życie. Po załatwieniu spraw paszportowych i odebraniu bagażu, podróżując z Luxury Travel, zaraz po wyjściu do hali przylotów spotkacie swojego osobistego kierowcę, który pomoże Wam z bagażami i zaprosi do komfortowego auta, którym udacie się do hotelu. Nie inaczej było w moim przypadku. Jedna uwaga tylko: starajcie się odszukać kierowcę oczekującego z tabliczką z Waszym nazwiskiem w gąszczu oczekujących kierowców, agentów, przedstawicieli firm itd. Na lotnisku warto też wypłacić pieniądze z bankomatu lub wymienić w jednym z kantorów. Kurs zazwyczaj jest taki sam wszędzie albo nieznacznie się różni. Nie ma też znaczących różnic między punktami na lotnisku a kantorami bankowymi w mieście. Nie wymieniajcie więc zbyt dużej gotówki, by nie kusić losu. W Tajlandii można czuć się bezpiecznie, ale – jak w każdym kraju odwiedzanym przez masę turystów – należy zachować ostrożność.

Royal Palace Groupings

W Bangkoku spędziłem dwie noce w niezapomnianym, niepowtarzalnym hotelu Mandarin Oriental. Niegdyś uważany za najwspanialszy i najlepszy hotel świata, dzisiaj nadal zachwyca jakością i wyjątkowością. Dzielnie opiera się modom, stanowi klasę sam dla siebie. Mandarin Oriental Bangkok to prawdziwa ikona hotelarstwa. Nie zastanawiałem się nawet przez minutę, dokonując wyboru w Bangkoku. Oczywiście się nie zawiodłem. Mimo że hotel znałem doskonale, gdyż od wielu lat Luxury Travel jest polskim partnerem Mandarin Oriental, moja nadwiślańska ostrożność nakazała jeszcze podpytać kolegę z biura, który bywał tam kilkakrotnie. Odświeżyłem sobie także opinie naszych klientów o pobycie w Mandarin Oriental, co oczywiście utwierdziło mnie w wyborze. Położony nad brzegiem rzeki Chao Phraya, pierwszy luksusowy hotel Tajlandii został otwarty jako The Oriental już w 1879 roku. Dziś jest jednym z flagowych obiektów Mandarin Oriental Hotel Group, konsekwentnie od wielu lat stawiany wśród najlepszych hoteli na świecie. Sławni goście, tacy jak Lauren Bacall, George W. Bush, Jacques Chirac, Sean Connery, Mel Gibson, Václav Havel, Audrey Hepburn, Mick Jagger, Henry Kissinger, Helmut Kohl, David Beckham, Sophia Loren, Yehudi Menuhin, Richard Nixon, Pelé, księżna Diana, książę Karol, Omar Sharif, Elizabeth Taylor, Michael Jackson, rodziny królewskie, szejkowie arabscy (długo by wymieniać), wracali tam przy każdym swoim pobycie w Bangkoku. Nie widziałem więc powodów, dla których miałbym sobie odmawiać takiej przyjemności. Niepokoiło mnie tylko, że zarezerwowałem jedynie trzy noce. Nie wystarczy czasu, by nacieszyć zmysły wszystkimi hotelowymi restauracjami i barami. A za drzwiami czeka jeszcze szalona metropolia, która nie zasypia nawet na minutę. Lubię wyzwania, więc to podejmę z przyjemnością.

Po zakwaterowaniu we wspaniałej Executive Suite z widokiem na rzekę otworzyłem schłodzoną butelkę szampana. Gdy wystrzelił korek, wykrzyknąłem: – Bangkok, I’m coming! No i się zaczęło… Obudziwszy się wieczorową porą, postanowiłem zejść do restauracji. Z dziesięciu dostępnych wybrałem Sala Rim Naam, restaurację tajską. Bajka, prawdziwa uczta dla podniebienia, absolutny odlot! Resztę wieczoru spędziłem w The Bamboo Bar. Na spełnienie buńczucznych zapowiedzi o podboju Bangkoku zabrakło sił… Po dwóch lampkach wina grzecznie udałem się do swojego apartamentu. Jeszcze w windzie hotelowej targały mną wątpliwości, czy aby dobrze robię. Jednak po wejściu do apartamentu byłem szczęśliwy. Podczas kąpieli w wannie dopiłem resztę szampana i udałem się na zasłużony wypoczynek. W sumie jutro też jest dzień!

Artykul_Azja_Anantara_Dream_Bangkok

Ranek przywitał mnie promieniami słońca. Gdy zjadłem smakowite i obfite śniadanie, w lobby hotelowym oczekiwał mnie już przewodnik. Byłem z nim umówiony na dwie prywatne wycieczki, całodniową oraz przewidzianą na pół dnia. Kolejny raz bardzo się cieszę, że skorzystałem z wcześniej zarezerwowanych atrakcji, gdyż po tych dwóch dnia jestem pewien, że samodzielnie nie zobaczyłbym tych wszystkich niezwykłych miejsc nawet w tydzień. Przy okazji nie tylko je zobaczyłem, ale poznałem ciekawostki, anegdoty oraz historie i legendy z nimi związane. To niewykonalne samodzielnie, nawet z najlepszym przewodnikiem turystycznym w dłoni. Na szczęście w tej dziedzinie człowiek jest niezastąpiony. Tym bardziej przewodnik obdarzony niebywałą wiedzą, charyzmą i doświadczeniem. Dodam jeszcze, że mogłem samodzielnie decydować o intensywności zwiedzania. Przewodnik, zorientowawszy się w moich zainteresowaniach i oczekiwaniach, dostosował idealnie te dwa dni do moich preferencji. Odwiedziliśmy (kolejność losowa) wspaniałe świątynie: Wat Saket (weszliśmy też na złotą górę, by podziwiać panoramę wyspy Rattanakosin), Wat Arun (inaczej zwaną The Temple of Dawn), Wat Pho, Grand Palace & Wat Prakeaw, pływaliśmy wodnymi taksówkami po kanałach Chao Phraya River & Waterways, przeszliśmy stare miasto i Khao San Road, byliśmy w Chinatown, Soi Cowboy z sąsiadującym centrum Terminal 21. Obowiązkowo na naszej trasie znalazły się także targ na wodzie Floating Market i bazar Chatuchat. Późny lunch przy Khao San Road – ogólnie cała okolica pełna kramików, barów i restauracyjek, kolorowych azjatyckich elementów, niesamowicie gwarna. Po drodze co chwila jakaś pomniejsza budowla, świątynia. Piękne promenady wzdłuż rzeki. Doprawdy, miasto fascynujące, pełne niespodzianek w najmniej spodziewanych miejscach. Kolejny skrojony garnitur i kilka koszul do kolekcji, znacznie już taniej niż w Kuala Lumpur. Jakość wyśmienita, wszystko gotowe w dwa, trzy dni. Nocne życie Bangkoku jest nie mniej interesujące i intrygujące. Ale o tym może innym razem. Znane powiedzenie – Bangkok, the city that never sleeps – ma swoje uzasadnienie. Miasto potrafi wciągnąć niczym wir, ale trzeba wiedzieć, w jakich miejscach bywać. I tutaj nieoceniony okazał się przewodnik Luxury Travel, o dźwięcznie brzmiącym imieniu Sanan. Zatem, Kob kun, Sanan.

Artykul_Azja_Soneva_Kiri_01

Po wymeldowaniu się z Mandarin Oriental hotelową limuzyną udałem się na kolejny etap mojej podróży. Nigdzie daleko. Przyjaciele z ekskluzywnej sieci hotelowej Anantara zaprosili mnie na krajoznawczy rejs swoim luksusowym statkiem wycieczkowym. Miałem przyjemność uczestniczyć w trzydniowej wycieczce wspaniałym Anantara Dream. Otrzymałem do dyspozycji bardzo gustownie urządzoną i wykończoną w drewnie, luksusowo wyposażoną kajutę o powierzchni 25 m<sup>2</sup>. Podczas rejsu rzeką i kanałami zaplanowano przerwy na zwiedzanie na lądzie. Jedyna moja osobista uwaga: w taki rejs lepiej jednak wybrać się w znajomym gronie, a najlepiej – z bliską osobą. Kolacja z winem oraz widokiem na rozświetlone, mieniące się tysiącami kolorów brzegi Bangkoku rozbudza romantyczne uczucia. Warto być wtedy w towarzystwie ukochanej osoby. By wziąć ją za rękę i w ciszy obserwować panoramę rozświetlonej metropolii.

Tak zakończyła się moja przygoda z „azjatyckimi tygrysami”. Tym razem niepowtarzalny Bangkok był stacją końcową. Jednak na podstawie doświadczeń z poprzednich podróży do Tajlandii mogę Wam polecić cudowne zwieńczenie wypoczynkiem przy plaży. Moja pierwsza dla Was propozycja to kilka dni w bajecznym, luksusowym hotelu Soneva Kiri. Obecnie to jeden z najlepszych i najbardziej luksusowych ośrodków przy plaży w Tajlandii oraz całej Azji. Zapewnia przestronne i komfortowe wille, także z basenami. Ma wiele zacisznych i romantycznych miejsc, ale oferuje także idealne atrakcje dla rodzin podróżujących z dziećmi.

Artykul_Azja_Phulay_Bay_05

Kolejnym godnym polecenia hotelem jest wspaniały Phulay Bay by Ritz Carlton Reserve. Adres znany doskonale i od lat podróżnikom spod logo Luxury Travel. Miejsce wyjątkowe pod każdym względem. Ośrodek zajmuje ogromny obszar wzdłuż brzegu. Łodzią hotelową można w bardzo krótkim czasie przenieść się na okoliczne wysepki oferujące rajskie krajobrazy, biały, miękki piasek i ciepłe, lazurowe wody oceanu.

Oczywiście to nie wszystkie możliwości wypoczynku, jakie oferuje Tajlandia, Malezja czy też cała Azja. Bardzo godne polecenia są Wietnam, Laos i Kambodża. Z pewnością doświadczeni doradcy Luxury Travel pomogą Wam w spełnianiu podróżniczych marzeń i celów!

W celu otrzymania bardziej szczegółowych informacji
prosimy o wypełnienie formularza lub kontakt z biurem.
+48 22 392 60 19, ltm@luxurytravel.pl

Rovos Rail – najbardziej luksusowe koleje świata

Luxury Travel presents – Soneva Jani Maldives

Nayara Hotel Spa & Gardens – Kostaryka