+48 22 392 60 19   |   ltm@luxurytravel.pl   |
specjalista turystyki luksusowej

Greckie nowości – Peloponez i Cyklady

Opublikowano: Katalog Luxury Travel Lato 2015

Autor: Diana Carter

Greckie nowości – Peloponez i Cyklady

01 The Romanos

W Grecji powitał mnie wilk, spotkany gdzieś na północy, tuż przy przejściu granicznym z Albanią. Piękne, wysokie góry, małe zaludnienie i prawie nieuczęszczane drogi. Zjeżdżam w dół, w kierunku wybrzeża, pierwszy cel to Peloponez. Znany już od starożytności półwysep jest połączony z głównym lądem od północnej strony wielkim, robiącym nie lada wrażenie mostem. Po uiszczeniu opłaty 13 euro przejeżdżam ten majstersztyk architektury i jestem w jednym z najbardziej znanych z kart historii regionie.

Peloponez to miejsce pierwszych igrzysk olimpijskich i znalezienia tablic z pismem linearnym w Pałacu Nestora (XIII–XII w. p.n.e.). Droga biegnie przez typowe greckie miasteczka i niekończące się gaje oliwne. Po 2 godzinach jazdy z Patras docieram w okolice Messini. Właśnie tu znajduje się pierwszy cel mojej podróży: Costa Navarino i jego dwa ośrodki – 5-cio gwiazdkowy Westin i 6-cio gwiazdkowy Romanos. Hotele istnieją już 5 lat, dzięki czemu powstały wokół nich piękne, bujne ogrody. Stanowią one nieodłączny atrybut Costa Navarino, im zawdzięczamy wszechobecny zapach lawendy i rozmarynu.

05 The Romanos

Zakwaterowana zostaję w infinity suite. Przestronny, 80-metrowy apartament zapewnia wyjątkową prywatność, a basen jest na tyle duży, że przyjemnie w nim popływać. Okolice hotelu to tradycyjne wioski, niewielkie miasteczka i lokalne tawerny. Następnego dnia postanawiam zobaczyć jedną z najbardziej znanych i najpiękniejszych plaży świata – Voidokilia (według „The Times”). Tytuł zasłużony, potwierdzam, a najlepszy widok plaży jest ze szczytu góry, gdzie znajdują się ruiny zamku Messini. Podczas mojego pobytu oceniam hotel Romanos  bardzo wysoko, to zdecydowanie jedno z moich ulubionych miejsc w Grecji, autentyczne i z piękną przyrodą. Łatwo się tu dostać z Aten bądź z lotniska Kalamata.

Następny cel mojej podróży to Nafplio – była stolica Grecji i jedno z ciekawszych miast wschodniej części Peloponezu. Dzięki niewielkiej odległości od obecnej stolicy jest ulubionym miejscem weekendowym ateńczyków. Nad miastem góruje twierdza Palamidi. Nafplio nie jest zbyt popularne wśród cudzoziemców, warto tam nacieszyć oczy bogactwem barw, odwiedzając poranny targ z rybami, zieleniną i pachnącym owocami. Za wielką górą z zamkiem znajduje się ukryty skarb – nad krystalicznie czystą wodą piękna plaża, do której możemy dojść wąską nadmorską ścieżką. Charakterystycznym, rzekłabym pocztówkowym, widokiem Nafplio jest zamek obronny Bourtzi zbudowany na przybrzeżnej wysepce. Szczególnie nocą, podświetlony, tworzy romantyczna scenerię. Warto zatrzymać się w hotelu Amphitrion, na wyższym piętrze, skąd będziemy mieli najlepszy widok na zatokę. Jeden wieczór, jedno popołudnie, zakup pary ręcznie robionych sandałów oraz dwa posiłki w miasteczku i już jestem gotowa na opuszczenie Nafplio.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kolejny cel mojej podróży okazuje się bardzo istotny przyrodniczo, aczkolwiek nie hotelowo. Miasteczko Methana znajduje się na „półwyspie wszystkich półwyspów”. Nieco odizolowane od dość rozwiniętego turystycznie Peloponezu, skrywa fantastyczną tajemnicę – to właśnie tu wulkan wybucha do morza i możemy kąpać się w wyrzucanej przez niego siarkowej wodzie. Efektem mieszania się wody morskiej z wulkaniczną jest jej zabarwienie na piękny jasnobłękitny kolor. Kąpiele są bezpłatne, stanowią nie lada atrakcję i mają właściwości lecznicze. Bądź co bądź miejscowość jest znanym w Grecji sanatorium, a średnia wieku odwiedzających wynosi około 85 lat. Niestety Methana nie ma ani jednego przyzwoitego hotelu, bo inaczej od razu pojawiłaby się na mapie Luxury Travel. Szkoda, bo między wybrzeżem Peloponezu a maleńką, przeuroczą wyspą Agistri znajduje się zatopiona starożytna osada, którą oglądać możemy podczas nurkowania lub nawet pływania z rurką. Po noclegu w hotelu, którego nazwy nie warto pamiętać, wyruszam do portu Pireus.

Peloponez_i_Cyklady_Mykonos

SYROS, czyli SYrakuza i gyROS
Następny cel to wyspa Syros. Niewiarygodnie włoska neoklasycystyczna architektura i dominujące nad stolicą Cykladów dwa kościoły: katolicki i prawosławny. Miasteczko Ermupoli zostało zbudowane przez Wenecjan na początku XIII w. Chwilami przypomina mi Palermo, chwilami Syrakuzy i Wenecję. Piękne tutejsze wille i domy mają bezpośrednie zejście do morza. W kilku odrestaurowanych willach dawnych kupców znajdują się teraz butikowe hotele. W jednym z nich mam przyjemność nocować. Apollonion Palace to tylko 13 pokoi, każdy na swój sposób wyjątkowy. Hotel ma własną plażę i zejście do morza. Wieczorem podziwiam tzw. małą Wenecję z hotelowego tarasu. Widok, uwierzcie mi, bezcenny.

Peloponez_i_Cyklady_Mykonos02

Syros ma wiele do zaoferowania: przepiękna biało-niebieska starówka Ermupoli z charakterystyczną dla Cykladów architekturą, ładne i zadbane uliczki Ermupoli z ciekawymi butikami, a wieczorem modne i pełne życia lokale w porcie. Warto wybrać tam się choć na dwa dni i zagubić wieczorem w labiryncie uliczek… W ciągu dnia wyspa zachwyca małymi, ukrytymi plażami, gościnnymi tawernami i licznymi kościółkami. To właśnie na tej wyspie skosztowałam mojego pierwszego gyrosa. Świetnie upieczony ze świeżego mięsa, z pikantnym sosem – palce lizać! Następnego ranka w agencji portowej kupuję bilet na szybki prom i z dużym żalem opuszczam Syros.

MYKONOS: Party Time!
Mykonos wita mnie 40-stopniowym upałem. Przybysza zadziwia fakt, że na wyspie nie ma drzew. Mało prawdopodobne jest więc, że uda się postawić samochód w cieniu. Znajduję za to świetną stację radiową – Venus FM, która nadaje tę samą muzykę co w najsłynniejszych miejscowych klubach! Od razu łapię klimat imprezowy.

mykonos_super_paradise_from_above

Pierwszy hotel, do którego się udaję, to Kivotos. Położony jest w zatoce Ornos, na skarpie, i należy do Leading Hotels of the World. Mimo niewielkich rozmiarów (tylko 38 pokoi) jest to hotel-instytucja, każdy o nim w Grecji słyszał, jako że bywają tu „piękni i bogaci” oraz gwiazdy największego formatu. Właściciel hotelu kolekcjonuje dość osobliwą sztukę, która zdobi wnętrza. Najlepszą częścią hotelu jest basen z filtrowaną wodą morską i piękny bar w nim usytuowany. Ponadto hotel dysponuje pięknym jachtem. Suita Kivotos (numer 165), w której mieszkam przez następne dwa dni, jest przestronna i doskonale położona, blisko basenu, ale w zacisznym miejscu. Śniadania w Kivotos to prawdziwa uczta: bogaty wybór mięs, wędlin, serów, świeżych owoców i soków. Goście mogą korzystać ze świetnej hotelowej restauracji, a wieczorami rozkoszować się romantyczną kolacją na umieszczonej na morzu platformie.  Hotel nie oferuje udogodnień dla dzieci i 95% klienteli to pary i grupy przyjaciół.

14 Kivotos

Zatoka Ornos ma zagospodarowaną piaszczystą plażę z leżakami i kilka przyzwoitych barów oraz restauracji. Aby jednak zakosztować prawdziwego nocnego życia, należy udać się do stolicy wyspy, oddalonej o 3 kilometry od zatoki, czyli do Mykonos Hora (Hora oznacza zawsze główne miasto na wyspie). I tam właśnie spędzam następną noc, w hotelu Theoxenia. Bliżej centrum już być nie może! Liczący 50 pokoi Theoxenia należy do sieci Design Hotels. Położony nieopodal słynnych pięciu wiatraków, w pięknym, rozległym ogrodzie, nawiązuje wystrojem do stylu lat 50. i 60. XX w. Zajmuję junior suite z widokiem na ogród i morze. Podłoga jest z kamienia, klimatyzacja działa cicho i bez zarzutu, a na powitanie otrzymuję doskonale schłodzoną butelkę greckiego wina rose. Hotel nie ma SPA, ale oferuje profesjonalne masaże w ogrodzie.

Śniadanie w Theoxenii ma dwie zalety: jest wyborne i serwują go do południa. To prawidłowe podejście do imprezującego klienta! Większość osób przyjeżdża bowiem na niekończące się party w Cavo Paradiso lub na Paradise Beach. I ja tam się wybieram. Restauracja-bar Nammos to odpowiednik dawnego Voile Rouge w Saint Tropez czy popularnych Nikki Beach. Miejsca te mają ze sobą wiele wspólnego – dobrą muzykę i wyluzowany tłum w różnym wieku. Oprawa i klimat są mocno „glamour”: dyżurny butik, w którym nikt na trzeźwo nic nie kupuje, obowiązkowo kilka modelek, grupy chłopaków z wyrzeźbionymi sześciopakami, starsi panowie z młodymi dziewczynami, które na pewno nie są ich córkami, zacumowane vis-à-vis baru jachty gabarytów małych statków i menu z cenami przyprawiającymi o zawrót głowy. W pamięć zapada mi 30-litrowa butelka szampana rose za 120 tys. euro. Zamawiam więc caipirinhę za 15 euro, nakładam zawadiacko kapelusz, który skądinąd nie wydaje mi się już taki modny, i próbuję wtopić się w tłum. Tłum jest tu już od kilku dobrych godzin, za cenę drinka otrzymuję dużą porcję rozrywki! Widzę tylko jedną drag queen, jestem zawiedziona, a gdzie reszta? Ponoć to wszystko na plaży Paradise… Następnego dnia po śniadaniu opuszczam hotel Theoxenia. Polecam go młodym, poszukującym rozrywki osobom, które nie lubią przepłacać. Na kolejny nocleg udaję się do jednego z najdroższych i najmodniejszych hoteli – Bill & Coo.

Peloponez_i_Cyklady_Hotel Bill & Coo, Mykonos

Należy do sieci Small Luxury Hotels i taki w zasadzie jest: niewielki, luksusowy i bardzo kameralny. Odnoszę wrażenie, że wszyscy goście mają najnowsze kolekcje markowych ubrań, nawet obsługa wygląda tu jak z wybiegu dla modeli. Hotel nie leży przy plaży, więc życie skupia się w barze przy basenie, który jest także restauracją serwującą śniadania, obiady i kolacje. Pokoje są duże i bardzo przyjemnie umeblowane. Wokół luksus, czuje się szczególną dbałość o klienta. Hotel przeznaczony jest dla wymagającej i modnej klienteli z budżetem 10 tys. euro na tydzień. Jego lokalizacja pozwala być w ciągu 10 minut wszędzie tam, gdzie wypada być, czyli w miasteczku, w Ornos Bay lub na plaży Paradise….

Na następny dzień zaplanowałam wizytę w dwóch hotelach: Santa Marina i Myconian Ambassador.

Santa Marina, położony w zatoce Ornos, to według mnie najbardziej luksusowy hotel na wyspie. Dysponuje m.in. własną piaszczystą plażą, znajdziemy w nim wyśmienite restauracje, modny bar nad morzem, udogodnienia dla dzieci, luksusowo i designersko urządzone pokoje oraz dużą prywatność. Do hotelu wstęp mają jedynie jego goście i osoby rezerwujące stolik w restauracji. Ostatni posiłek na Mykonos postanowiłam zjeść nie byle gdzie, bo w restauracji hotelu Myconian Ambassador, sieci Relais & Chateaux.

Peloponez_i_Cyklady_Myconian Ambassador_02

Zarówno hotel, jak i restauracja plasują się w czołówce najlepszych na wyspie. Hotel dysponuje profesjonalnym SPA, oferującym bogatą gamę zabiegów oraz kosmetyki marki Elemis i St Barth. Obsługa restauracji jest świetnie wyszkolona, jak przystało na Relais Chateaux, a serwowane dania to prawdziwa poezja. Niby wszystko proste i typowo greckie, jednakże finezyjnie przyprawione, odpowiednio zamarynowane. Tak delikatnych ośmiorniczek ani tak idealnie upieczonego bakłażana z serem nie udało mi się kosztować już nigdzie indziej w Grecji. Tym smacznym akcentem zakończyłam pobyt na wyspie słońca, imprez i – jak się przekonałam – świetnych hoteli.

PAROS
Trzecia i zarazem ostatnia wyspa Cykladów, na jaką się udaję, to spokojniejsza i mniej znana Paros. Tym razem kupuję bilet na szybki prom i podróż trwa niecałą godzinę. Cyklady zaskakują mnie różnorodnością. Paros wita mnie drzewami oliwnymi, sosnami i winnicami. Jest to kojący duszę widok, po spalonej słońcem Mykonos. Na wyspie produkuje się wyśmienitą oliwę, wino, orzeszki i owoce.

Tancerze w miasteczku Naoussa, Paros

Od 2015 r. na Paros funkcjonować będzie niewielkie międzynarodowe lotnisko. To jedna z największych wysp archipelagu Cykladów, usiana pięknymi plażami i błogosławiona pogodą idealną do uprawiania wszelkiego typu sportów wodnych. Plaża Santa Maria stanowi centrum surfingu i siedzibę profesjonalnej bazy nurków. Najpiękniejszym miasteczkiem na wyspie jest Nausa. Labirynt uliczek i białych kamienic, tradycyjne łodzie ze splątanymi sieciami rybaków, wszechobecne bary z niezliczoną liczbą krzeseł i spragnionych przybyszy sączących nieśmiertelne café frappe bądź lokalne białe wino. Nocą port zamienia się w bardzo romantyczne miejsce, oświetlone wyłącznie świeczkami i małymi lampkami. Bardziej romantycznie już być nie może! Wśród turystycznej mozaiki butików, gyros barów, sprzedawców gąbki i muszli trudno znaleźć kulinarną oazę. Polecam restaurację Yemeni, oferuje autentyczne greckie dania „z dawnych lat”. Miejscowi mówią, że smakuje tam jak u babci.

Na wyspie jest kilka przyzwoitych hoteli, najlepszy według mnie to Archipelagos ResortZnakomicie zlokalizowany nieopodal miasteczka Nausa, nad krystalicznie czystym morzem, obsadzony jest ładnymi palmami. W sam raz na spokojne wakacje z książką lub z małymi dziećmi. Plaża jest piaszczysta, a rodzice maluchów z pewnością docenią łagodne zejście do morza i fakt, że woda jest po kolana nawet 50 metrów od brzegu. Warto objechać autem bądź skuterkiem całą Paros i zatrzymać się w mini-kurorcie Pisso Livadi na świeże owoce morza. Specjalność miasteczka to dania z ośmiornicy i steki z tuńczyka. Idealne miejsce na spędzenie leniwego popołudnia, sączenie café frappe i obserwacje życia w maleńkim porcie. Aktywnym proponuję całodniowy rejs wzdłuż wybrzeża Paros i sąsiadującej Antyparos, z łowieniem ryb i grillem na mało uczęszczanych plażach. Setki pięknych zdjęć i wspomnienia na kilka lat gwarantowane!

01_Archipelagos_Resort_Paros_Grecja

Luxury Travel poleca Państwu pobyty w Grecji łączące 2-3 miejsca np: Ateny i Peloponez, Mykonos i Paros, bądź Kretę i Santoryn… Zadzwoń i porozmawiaj z naszym konsultantem. Gwarantujemy ceny niższe niż bezpośrednio w hotelu bądź na popularnych stronach rezerwacyjnych.

W celu otrzymania bardziej szczegółowych informacji
prosimy o wypełnienie formularza lub kontakt z biurem.
+48 22 392 60 19, ltm@luxurytravel.pl

Rovos Rail – najbardziej luksusowe koleje świata

Luxury Travel presents – Soneva Jani Maldives

Nayara Hotel Spa & Gardens – Kostaryka